Zacisze to takie miejsce, które będzie już na pewno jednym z ulubionych, do których się jeździ tylko w celach uprzyjemniania życia i w towarzystwie miłym sercu. I mimo, że tam rzeka płynąca to nie wędkowałyśmy ale z łososiem na obiad wróciłam. Dlaczego akurat z łososiem? Bo takie było życzenie na obiad córki mej własnej, osobistej i prywatnej. Zapach rozchodzący się po domu jest oczywiście fajnym zapachem, trochę tak pod święta podchodzącym. Tak mi się skojarzył, bo świąt już się chce... No dobra, nie świąt, ale prezentów od Gwiazdora.
Łosoś był dzisiaj w towarzystwie brokułów z wody, za którymi przepadamy oraz oczywiście z koperkiem (zasuszonym latem) i zwykłymi przyprawami czyli sól i pieprz. Żadna filozofia a podniebienie cieszy i to bardzo. A na deser został jeszcze z jeden kawałek czarnucha lub owoc jakiś wesoły i smaczny.
Okazuje się, że łosoś jest świetnym daniem dla uczącej się młodzieży, co widać na fotce, bo został skonsumowany nie przerywając nauki... Co oczywiście matczyne oko i serce cieszy.
A na jutro jest zupka dyniowa...
A tak ku wesołości, to dzisiaj na bazarku kupiłam u rolnika, przemiłego starszego pana tulipany a on mnie całując po rękach i mówiąc, że "takiej małolacie to on wszystkie kwiaty da" wręczał jeszcze róże i inne cuda ogrodu. Taka to przemiła niedziela dzisiaj, bo kwiaty uprzyjemniły widok każdego parapetu w domu mym, a poza tym, kto nie lubi takich komplementów... :)
Legenda:
Gwiazdor = przychodzi w Wielkopolsce i w naszym domu przynosząc pod choinkę prezenty (przyp. autora), Mikołaj to przychodzi 9 grudnia i wkłada prezenty do butów koło łóżek poprzedniego wieczora wyczyszczonych i postawionych, ja zapobiegawczo staram się zawsze kozaki postawić... a wiadomo, nie obróci dwa razy w miesiącu, więc Gwiazdorze, czekam...
i oczywiście poprawka logiczna... Mikołaj przychodzi 6 grudnia :)
OdpowiedzUsuń