piątek, 15 marca 2013

Przecier jabłowy


Bez dwóch zdań, tę zimę sponsoruje literka J jak mus jabłkowy :)
Nie byłoby to problemem żadnym gdyby nie ilość przemysłowa, którą wykonałam dzięki sponsorom, że wymienię w kolejności alfabetycznej: AP i TS. Ogromne podziękowania dla sponsorów, wierzących w moje możliwości w branży przetwórstwa owocowego. Mam nadzieję, że nie zawiodłam ich oraz przyszłych współzjadaczy, rodziców, narodu, itd

Taki Gerber to już mi nie podskoczy. Przede wszystkim ze względu na sposób wykonania, znowu tajemniczy i znów na oko, bo... 
1. wsypuję jabłka pokrojone do garnka, akurat takiego jakiego mam
2. wlewam troszkę wody (ogromna precyzyjność z mojej strony jeżeli chodzi o miarki)
3. wsypuję trochę cukru
4. smażę aż się rozgotują
5. przecieram drewnianą kulą do ciasta przez metalowe sitko
6. wkładam/wlewam czy jak tam zwał do słoików i pasteryzuję
7. wyzywam na wszystkie jabłkowe świętości, że już więcej nie dam rady - bogate słownictwo przy takiej ilości produktu przerabianego jest bezcenne

aha, no i 8. wyjadam po drodze ile się da...

Mus ma ogromne zastosowanie przy naleśnikach, serkach oraz wyjadaniu palcami w przypadku głodu nagłego i niespodziewanego, najlepiej gdzieś w okolicach północy. I myślę, że te 40 słoików na trochę starczy...


(...) I ojciec, i matka jadali wciąż jabłka,
A ja już nie mogę! Już dosyć! Już basta! (...)


Legenda:
1. trochę = na oko = do smaku :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz